Nasze babcie twierdziły, że to lekarstwo. Dziś wiadomo, że to zabójca dla zdrowia
Dawniej szukając naturalnych form leczenia nie skupiano się na efektach ubocznych. Liczyło się to, aby wyleczyć dolegliwość i móc ponownie wrócić do codziennych obowiązków. Dziś przyglądamy się specyfikom z różnej strony, stąd wiemy, że tradycyjne metody nie zawsze są dobre dla zdrowia. Pod lupę wzięliśmy działanie nalewek.
Nalewki mogą być wykonywane za pomocą różnych ziół, czy owoców. Niestety nieodłącznym elementem każdej z nich jest wysokoprocentowy alkohol. Ten składnik jest konieczny, ponieważ tylko tego rodzaju substancja jest w stanie wyciągnąć z dodatków substancje czynne o działaniu prozdrowotnym. Warto jednak pamiętać, że nie każdy może po nie sięgać, a kluczem jest także dawkowanie.
Nalewki babuni, cenny napój czy zagrożenie?
Latem i wczesną jesienią bardzo często przygotowuje się różne nalewki, aby aż do wiosny mieć pod ręką naturalne remedium na różne dolegliwości. W zależności od schorzenia nasze babcie przyrządzały nalewkę z orzecha, arcydzięgla, malin, czosnku, macierzanki, wiśni czy wielu innych dodatków.
Prawdą jest, że w tego rodzaju substancjach znajduje się wiele witamin, polifenoli, czy oksydantów, które mają działanie prozdrowotne. Niektóre wykorzystuje się by złagodzić przebieg infekcji górnych dróg oddechowych, inne wzmacniają apetyt, a kolejne wpływają na jakość skóry, włosów i paznokci.
Często jednak nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że tego typu mikstura zawiera wysokie stężenie alkoholu, a to dla organizmu zwyczajna trucizna, która w regularnych ilościach niszczy zdrowie jelit, wątroby, nerek, mózgu i połączeń nerwowych. Choroba alkoholowa ma kilka faz i każdy człowiek reaguje na tę substancję indywidualnie.
Niektórym wystarczy niewielka dawka każdego dnia, by po chwili zorientować się, że bez ulubionego napoju nie potrafią się odprężyć, czy zapomnieć o kłopotach. Z czasem ten problem narasta, organizm zaczyna wysyłać sygnał, że początkowa dawka to za mało i w krótkim czasie z jednego kieliszka dziennie robi się nawet połowa butelki. Skutki nadużywania alkoholu są niestety często nieodwracalne.
Alkoholizm jednak nie jest jedynym problemem wynikającym z sięgania po smaczne nalewki. Są inne sytuacje, które powinny wzbudzić naszą czujność.
Kiedy nalewka szkodzi zdrowiu? Nie chodzi tylko o ilość
Każda nalewka ma swoje przeznaczenie jednak warto zaznaczyć, że nie wszyscy mogą po nią sięgać. Jak już wspomnieliśmy zdecydowanie od spożycia prozdrowotnej mikstury powinny powstrzymywać się osoby, które mają predyspozycje do popadania w nałogi, lub leczą się z alkoholizmu. To nie jest jedyna zasada.
Do nalewki dodawana jest również duża ilość cukru, dlatego przeciwwskazaniem do picia jest między innymi cukrzyca. Ponadto każdy, kto boryka się z następującymi schorzeniami nie powinien sięgać po nalewkę:
- wrzody żołądka,
- choroby jelit,
- zapalenie dwunastnicy,
- refluks,
- choroby wątroby.
Każda, nawet najmniejsza ilość alkoholu wpływa na układ pokarmowy oraz obciąża wątrobę przez co może doprowadzić do spotęgowania stanów zapalnych i zaostrzenia chorób, perforacji wrzodów, a nawet śmierci. Kobiety w ciąży oraz osoby niepełnoletnie również objęte są zakazem spożywania nalewek.
Czy nie ma bezpiecznej dawki nalewki?
Choć alkohol to trucizna na organizmu, a jego nadmiar szkodzi całemu ciału to jednak warto zaznaczyć, że 40ml od czasu do czasu nie powinien bardzo zaszkodzić zdrowiu. Badania brytyjskich naukowców wykazały, że osoby spożywające alkohol w umiarze były o od 30 do 50 procent mniej narażone na chorobę niedokrwienną serca.
Stąd kieliszek nalewki raz na jakiś czas nie powinien zaszkodzić pod warunkiem, że nie chorujemy na wymienione dolegliwości.