Odchudzanie sprzyja depresji
Epidemia depresji, z którą mamy dziś do czynienia w zachodnim świecie, idzie w parze z popularnością odchudzania się. Niestety, redukcyjna dieta jest związana z zachorowaniami na depresję. Dzieje się tak z kilku powodów…
Spis treści
- Klęska odchudzania
- Życiowe niepowodzenie? Odchudzanie
- Odchudzasz się? Nie unikniesz przykrych myśli
- Depresyjna kultura
W porównaniu z latami 70. ubiegłego wieku na depresję choruje niemal dziesięć razy więcej osób. W krajach wysoko rozwiniętych trzy razy częściej dotyczy ona kobiet niż mężczyzn. Co ciekawe, w społecznościach biedniejszych – np. afrykańskich – jest chorobą bardziej demokratyczną i rozkłada się równo między płcie. Psycholodzy uważają, że jedną przyczyn tego stanu rzeczy jest epidemia odchudzania się, która nie występuje w krajach biednych.
Klęska odchudzania
W naszej kulturze upowszechnił się ideał piękna, skojarzony ze szczupłą sylwetką. To moda, ale motywuje ona wielu ludzi – zwłaszcza kobiety – do odchudzania się.
W naszej kulturze upowszechnił się ideał piękna, skojarzony ze szczupłą sylwetką. To moda, jednak motywuje ona wielu ludzi – zwłaszcza kobiety – do odchudzania się.
Stosowanie diety na początku przeważnie prowadzi do zrzucenia kilogramów. Jednak badania pokazują, że ponad 90 proc. odchudzających się wraca potem do pierwotnej wagi, a często nawet ją przekracza! Tak się dzieje dlatego, że odchudzanie wchodzi w konflikt z naturalnymi mechanizmami obronnymi organizmu. Ciało stara się zachować swoją typową wagę, więc zmienia fizjologię w chwilach głodu tak, że „wyciąga” z niewielkich ilości pożywienia więcej kalorii. W dodatku głodówka sprawia, że organizm zaczyna gromadzić kalorie na zapas, jakby przewidując przyszły głód. Ostatecznie po zakończeniu diety, nawet jeśli jemy nieco mniej niż przed jej rozpoczęciem, przybieramy na wadze. Te naturalne mechanizmy fizjologiczne sprawiają, że niemal wszyscy odchudzający się ponoszą prędzej czy później porażkę.
Życiowe niepowodzenie? Odchudzanie
Pewien wybitny a otyły psycholog, Martin Seligman, pisał: „Od 20. roku życia stosowałem ciągle różne diety. Dzisiaj to już 30 lat bezskutecznych wysiłków. To jest moje największe niepowodzenie życiowe, o którym nie mogę przestać myśleć. Przypomina mi o tym każde spojrzenie w lustro, każde spojrzenie na apetycznie wyglądającą potrawę…”. Powtarzające się takie niepowodzenia powodują stan, który psycholodzy nazywają wyuczoną bezradnością. Polega ona na poczuciu utraty własnej skuteczności, zdolności wpływu na ważne aspekty swojego życia. Nauczenie się, że jest się osobą bezradną, zniechęca do podejmowania jakichkolwiek działań (nie tylko tych nastawionych na odchudzanie), pogarsza stan emocjonalny (wywołuje apatię), a nawet wpływa na trudności w koncentracji uwagi i zdolności do jasnego, inteligentnego myślenia. To są typowe objawy depresji. Można powiedzieć, że klęski w odchudzaniu się stają się doskonałą pożywką dla stanów depresyjnych.
Odchudzasz się? Nie unikniesz przykrych myśli
W dodatku od przykrych myśli o jedzeniu szalenie trudno jest się uwolnić. Osoba skupiona na jedzeniu ma z tym nawet większe problemy niż narkoman. Narkoman może bowiem usunąć wszystko, co mu się z narkotykami kojarzy: zmienić przyjaciół, środowisko, miejsce zamieszkania, tryb życia. Może usunąć wszelkie sytuacje i bodźce, które prowadziły do używania narkotyków, i wtedy łatwiej jest mu uwolnić się od myśli o narkotykach. Z jedzeniem jest o wiele trudniej – nie da się wyeliminować jedzenia ze swojego życia. Człowiek jest bez przerwy narażony na mnóstwo bodźców, które się z jedzeniem kojarzą. Dlatego osoby mające problem z przejadaniem się lub nadmiernie skupione na odchudzaniu nie mogą uwolnić się od przykrych myśli. Coś codziennie przypomina im o nadwadze. To oczywiście pogarsza nastrój.
Depresyjna kultura
Czy to znaczy, że aby nie wpaść w pułapkę odchudzania, najlepiej po prostu nie przejmować się swoją nadwagą? Niestety jest to bardzo trudne. Dla kobiet wygląd ciała jest ważnym wyznacznikiem samooceny. O tym zaś, czy czujemy się ze swoim wyglądem dobrze, czy nie, decyduje porównywanie się ze standardami obowiązującymi w danym środowisku. Jeśli owe standardy są bardzo wyśrubowane (a takie nierealistyczne ideały piękna popularyzują dzisiaj media), to porównywanie się z nimi prowadzi do zaburzeń samooceny i poczucia niższości. I to również jest „kalorycznym nawozem” depresji.
A co z osobami, którym uda się utrzymać mniejszą wagę ciała?
Jest to możliwe, jeśli skrupulatnie liczymy kalorie i ciągle trzymamy się ograniczeń. Tak robi w naszym sytym, zachodnim świecie 10 proc. odchudzających się. Ci ludzie utrzymują szczupłość, ale chodzą chronicznie głodni. Niektórzy latami niedojadają! Niestety, skutkiem długotrwałego niedożywienia jest właśnie depresja, przygnębienie, apatia, spadek sił witalnych, wigoru i radości życia! A ponieważ odchudzają się częściej kobiety niż mężczyźni, to być może dlatego przede wszystkim u kobiet diagnozuje się depresję. Dysproporcja w chorowaniu na depresję między płciami ma bowiem miejsce tylko w tych krajach, w których obowiązuje ideał szczupłości. Tam, gdzie ideałem piękna nie jest chudość – np. w Egipcie, Indiach, Ugandzie – depresja dotyka w takim samym stopniu kobiety, co mężczyzn. Prawie w ogóle nie ma tam też zaburzeń odżywiania (bulimii i anoreksji).
Polecany artykuł: