Jerozolima i Betlejem - szlakiem historii
W Izraelu są miejsca, gdzie wydarzenia z ponad 2000 lat temu zadecydowały o historii ludzkości.
Do Betlejem jest z Jerozolimy niespełna 10 kilometrów. Zasieki z drutu kolczastego zaczynają się przy niepozornym białym budynku, który stoi po prawej strony drogi wjazdowej do miasta. To grób Racheli, ukochanej żony patriarchy Jakuba, uważanej za matkę Izraela - jedno z miejsc otaczanych największą czcią przez wyznawców judaizmu. Często można spotkać tu żydowskie kobiety modlące się o płodność i szczęśliwe rozwiązanie.
Choć grób istnieje 37 wieków i nie sposób go przenieść gdzie indziej, poza ziemię Palestyńczyków, nadal jest miejscem bardzo zapalnymi. Często dochodzi tu do konfliktów. Dlatego chronią go zasieki z drutu kolczastego i uzbrojeni w kuloodporne kamizelki żołnierze izraelscy.
Położone na stokach dwóch wzgórz, na skraju pustyni Judzkiej miasto zamieszkane jest wyłącznie przez ludność arabską. Żyją z wyrobów i sprzedaży pamiątek, przede wszystkim z drzewa oliwnego. Innych źródeł utrzymania tu nie ma. Dlatego dookoła widać biedę - mniejszy ruch turystyczny oznacza mniejszy zarobek.
W mieście chleba
Nazwa Betlejem po raz pierwszy wymieniona jest w listach z Tell el-Amarna (XIV w p.n.e.) jako Bit-ilu-Lahama (dom bogini Lahamy) i w symbolicznym znaczeniu oznacza Miasto Chleba. Jak wynika z Biblii jest to także miasto narodzin Dawida, namaszczonego przez proroka Samuela na pierwszego króla Izraela.
Oczywiście Betlejem znane jest z miejsca narodzin Chrystusa. Pielgrzymki do Betlejem mają długą historię. Zaczęły się już w I wieku. Ale narodziny nowego kultu nie spodobały się cesarzowi Hadrianowi, który w miejscu groty, będącej miejscem jego narodzin kazał zbudować w 165 r świątynię Adonisa. Dopiero Helena, matka cesarza Konstantyna, pierwsza Rzymianka nawrócona na chrześcijaństwo, na miejscu zburzonej świątyni pogańskiej ufundowała 5 nawową bazylikę Bożego Narodzenia. Była ona później wielokrotnie przebudowywana, ale na szczęście przetrwała do dzisiaj. Ocalała nawet z najazdu Persów, którzy zniszczyli większość kościołów ziemi świętej - przed zburzeniem bazyliki powstrzymali się po ujrzeniu mozaiki, przedstawiającej trzech królów, ubranych w perskie szaty. I to ich zmyliło.
Z głową schyloną w pokorze
Do wnętrza bazyliki Narodzenia Pańskiego wiodły niegdyś trzy normalnej wysokości wrota. Ale wtedy, jak donoszą przekazy z XVI wieku, tureccy wojownicy bez skrępowania wjeżdżali do środka na koniach. Pewnie dlatego wrota zamurowano, zostawiając tylko tak ciasne i niskie przejście, że wchodząc trzeba się nisko pochylić. Pewnie dlatego wejście nazywane jest drzwiami pokory.
Bazylika służy wielu wyznaniom: główny ołtarz to ikonostat greckiego kościoła prawosławnego, obok znajduje się kaplica ormiańska i kościół katolicki
Ma trzech zarządzających - pieczę nad większością mają ortodoksyjni Grecy, pozostałą Ormianie i Syryjczycy.
Do Groty Narodzenia schodzi się po schodkach w dół. Miejsce narodzin Chrystusa, na posadzce z jasnego marmuru, oznaczone jest 14 ramienną gwiazdą ze srebra. Jest na niej napis po łacinie " Hic de Virgine Maria Jezus Christus natus est" co znaczy "Tu z Dziewicy Maryi narodził się Jezus Chrystus". Tu zawsze jest kolejka, bowiem wielu pielgrzymów pada na kolana i całuje gwiazdę. Obok, po trzech stopniach schodzi się do wspartej na trzech kolumnach z zielonego marmuru kaplicy Żłobka, gdzie jest ołtarz trzech mędrców ze Wschodu, którzy, prowadzeni przez gwiazdę, przybyli do Betlejem pokłonić się Jezusowi. Bazylika połączona jest z kościołem świętej Katarzyny, postawionym w miejscu, gdzie od wieków wznoszono budowle sakralne.
Niedaleko bazyliki jest kaplica Groty Mlecznej, w której Maryja karmiła dziecię przed ucieczką do Egiptu.
W Wigilię z Pola Pasterzy rusza uroczysta procesja, prowadzona przez patriarchę Jerozolimy. Przechodzi przez oświetlone lampionami gaje oliwne i dociera do bazyliki. W kościele św. Katarzyny rozpoczyna się pasterka, transmitowana na cały świat.
W Betlejem Boże Narodzenie obchodzone jest trzykrotnie - Prawosławni 15, Ormianie 21 dni po katolikach. Z każdym razem okolice zapełniają się pielgrzymami, dostojnikami w uroczystych szatach. Ale tłumów turystów, jak niegdyś, niestety już nie ma.