Zosia przez dwa lata codziennie jadła rosół. Tak objawiał się niedobór ważnej witaminy
Znacie kogokolwiek, kto przez dwa lata codziennie jadł rosół? Bo ja tak. Zosia przez dwa lata nie chciała jeść niczego innego. Młodemu człowiekowi czasem trudno wyperswadować niektóre nawyki, ale okazuje się, że dorosłej osobie też niełatwo. Dietetyczka Paulina Szymczak wyjaśnia, czy upodobania kulinarne Zosi są zdrowe, czy niekoniecznie i kiedy uważać na “rosołek”.
Młodzi ludzie mają różne kaprysy żywieniowe. Najczęściej niechętnie sięgają po warzywa, co zdarza się także w domach, w których panują zdrowe nawyki żywieniowe. Niemniej jednak są też takie przypadki jak Zosia, która na obiad codziennie chciała rosół - ale jadała go bez marchewki, mięsa czy natki pietruszki. Jednym słowem - sam bulion i makaron. Po latach uznała, że to dobry moment, by porozmawiać o tym ze specjalistą. Sprawdzamy zatem, czy jej dziwactwa były zdrowe i normalne. A pomoże nam w tym dietetyczka kliniczna Paulina Szymczak.
“Na obiad tylko rosół”. Kaprysy mają swoje uzasadnienia?
Czasem może się wydawać, że skoro codziennie mamy ochotę na to samo śniadanie czy obiad, to znaczy, że coś jest nie tak. Oczywiście wiele zależy od tego, jaki to rodzaj posiłku, bo kiedy w grę wchodzą słodkie płatki, czy inna przetworzona żywność, to nie jest to zdrowy objaw. Co jednak jeśli chodzi o obiad?
Zośka przyznała się, że w czasach szkolnych przez dwa lata codziennie jadła rosół. A co więcej, przez kolejne lata jadła tylko zupę ogórkową. Jej monodieta to nie jedyny przypadek. Wiele osób z pewnością pamięta, że upierało się latami przy jednej potrawie. Dietetyczka kliniczna i psychodietetyczka Paulina Szymczak wskazuje, z czego to może wynikać.
- Nasze ciało to skomplikowana machina i bardzo często uważnie go słuchając, wiemy, co jest dla nas dobre, a co nam szkodzi. Jednak jeżeli dieta jest monotonna i mało zróżnicowana, cierpią na tym jelita, które stanowią o ponad 80 procentach naszej odporności. Ograniczenia żywieniowe i wybiorczość bardzo często występuje w problemach z sensoryką np. u osób w spektrum autyzmu, a takie coraz częściej zgłaszają się z problemem zaburzeń odżywiania - wyjaśnia specjalistka.
Paulina Szymczak zaznacza jednak, że chęć na konkretną zupę czy inne danie nie musi wiązać się z występowaniem jakiegoś zaburzenia, czy innych problemów na tle zdrowotnym. Warto jednak zwrócić uwagę, jakie składniki lądują w naszych żołądkach.
- Codzienne spożywanie rosołu nie musi wiązać się z niczym złym, jeżeli tylko zadbamy o to, aby był lekkostrawny i nie zawierał dodatków typu ”kostka rosołowa”. Niemniej ta czy inna zupa powinna jednak stanowić dodatek do pełnowartościowej diety, a nie jej podstawę - podkreśla.
Zatem skoro wiemy, że zamiłowanie Zośki do rosołu nie było takie złe, to mogłoby się wydawać, że nie ma się czym martwić. Okazuje się jednak, że nieustanna chęć na tę właśnie zupę mogła być sygnałem od organizmu, że czegoś mu brakuje.
- Apetyt na rosół może być oznaką niedoborów żelaza lub witaminy B. Warto urozmaicić swoją dietę też o jaja, nabiał, fasolę, mleko sojowe, ryby, szpinak, wątróbkę. Ciągła chęć na tę zupę może też świadczyć o odwodnieniu organizmu albo niedoborze minerałów - podsumowuje ekspertka.
Okazuje się, że dietetyczka trafiła w sedno, Zosia przyznała, że faktycznie w tamtych czasach stwierdzono u niej niedobory żelaza i witaminy B12https://www.poradnikzdrowie.pl/zdrowie/cukrzyca/cukrzyca-typu-2-przyczyny-objawy-i-leczenie-cukrzycy-typu-2-aa-Tdgi-jDGf-TUYs.html.
Słuchanie organizmu to nie lada sztuka. Nie ulegaj każdej zachciance
Potrzeby organizmu, a zachcianki to różnica. W przeciwnym razie można by wywnioskować, że chęć sięgania po niezdrowe przekąski jest w pełni usprawiedliwiona. Nic bardziej mylnego, Paulina Szymczak w prosty sposób dementuje takie założenia.
- To nieprawda! Gdyby organizm był odpowiednio i regularnie odżywiony nie podpowiadałby produktów, które w szybki sposób podbijają stężenie glukozy! To ignorowanie wcześniejszych sygnałów głodu doprowadziło do późniejszej nagłej ochoty na fast -food. Słuchanie organizmu to trudna sztuka, ale finalnie warta zachodu - wyjaśnia dietetyczka.
A zatem codzienne jedzenie pizzy lub burgera pełnego sosów powinno nas mocno zaniepokoić. Co więcej, kiedy w diecie znajduje się dużo przetworzonej żywności, wzrasta ryzyko wystąpienia cukrzycy typu 2, hipercholesterolemii czy wielu innych schorzeń sercowo-naczyniowych.
Rosół - na co pomaga?
Rosół to jedna z najbardziej popularnych zup - nie tylko w Polsce. Jednak w zależności od sposobu przygotowania może smakować zupełnie inaczej. Sama pamiętam wersje nie do przełknięcia, gotowane na tłustych, wiejskich kaczkach, a kiedy się odstawiło garnek, to po ostygnięciu na wierzchu gromadziła się gruba warstwa biało-żółtego tłuszczu. Ale mam też dobre wspomnienia - i wiem, że ta popularna w Polsce zupa, którą tak pokochała Zośka, może być nie tylko zdrowa, ale i smaczna. Wiele jednak zależy od składników i o tym wspomina również dietetyczka.
- Rosół to bardzo lubiana kojarząca się z dzieciństwem potrawa. Przygotowana na jakościowym mięsie, warzywach i bez zbędnych dodatków może świetnie odżywić nasz organizm. Jest lekkostrawna, więc nie ma przeciwwskazań do spożywania jej nawet codziennie, warto jednak pamiętać o kilku kluczowych elementach - podkreśla dietetyczka kliniczna.
Paulina Szymczak wyjaśnia, że tego rodzaju zupa błyskawicznie rozgrzewa, uzupełnia wspomniane już braki składników odżywczych i łagodzi stany zapalne. Ale żeby tak było trzeba wiedzieć, jak właściwie sporządzić to z pozoru niewymagające danie.
- Bulion pozwala na odpoczynek jelitom, ponieważ składniki są łatwe do strawienia oraz wykazują działanie łagodzące na ścianę jelita. Pamiętajmy, że nie jesteśmy tym, co jemy, ale tym, co nasz organizm potrafi zrobić z pożywieniem - dodaje specjalistka.
Dietetyczka wskazuje, że rosół pomaga układowi trawiennemu pozbyć się odpadków oraz wspiera pracę wątroby, czyli naszego osobistego filtra. W domowej zupie znajdziemy potas i glicynę, które wspomagają detoksykację komórkową i wątrobową.
- Warto spożywać tego rodzaju bulion i zupy przygotowane z jego użyciem, ponieważ w ten sposób zwiększamy ilość naszego najsilniejszego antyoksydantu – glutationu. Jest on niezbędny do prawidłowego metabolizmu składników odżywczych, procesów komórkowych, ekspresji genów, syntezy DNA, białek, wytwarzaniu cytokin oraz odpowiedzi odpornościowej - podsumowuje ekspertka.
Jaki rosół jest najzdrowszy i kto powinien uważać na popularną zupę?
Jak już wspomnieliśmy rosół, a rosół to różnica. Zośka wspomina, że zdaniem jej mamy jadła delikatny wywar przypominający raczej wodę, więc możemy zakładać, że z apetytem wcinała lekkostrawną wersję. A jak już wiemy, nie jest to bez znaczenia. Paulina Szymczak wskazuje również jak jej zdaniem przygotować najzdrowszą formę, którą osobiście poleca pacjentom
- Swoim pacjentom zawsze zalecam wywar warzywny z niewielkim dodatkiem ćwiartki dobrej jakości kurczaka. Korzystajmy z dobrobytu korzeni i ziół, a mięso niech będzie tylko dodatkiem! Do zimnej wody wrzucam marchew, korzeń pietruszki, ząbek czosnku, cebulę, natkę pietruszki, kawałek pora, suszone pomidory z oliwy, oregano, ziele angielskie, liść laurowy, czarny pieprz i ćwiartkę kurczaka. Całość gotuję minimum 5 godzin i po tym czasie dodaję nie więcej niż 1 łyżkę soli na 3,5 l garnek - zdradziła swój przepis znana dietetyczka.
Brzmi całkiem sensownie, zaciekawiło nas jednak, co tam robią suszone pomidory i dlaczego to właśnie one lądują w zupie. Specjalistka wskazała, że są one źródłem likopenu, czyli związku o silnych właściwościach przeciwutleniających, działa przeciwzapalnie i wspomaga odporność.
Co więcej, nie musimy się bać, że utracimy likopen podczas gotowania, bo jak zaznacza dietetyczka, on bardzo lubi wysokie temperatury. Rosół z dodatkiem suszonych pomidorów nie przestanie być “rosołowy”, jeżeli na 3,5 litra wrzucimy około 3 lub 4 sztuki. Dietetyczka zdradziła jeszcze jedną wskazówkę, która przyda się nie jednej osobie.
- Super tip, jeżeli jesz rosół z makaronem, to ugotuj go wcześniej i przestudź, a jego indeks glikemiczny będzie dużo niższy. Twoja glikemia (poziom cukru we krwi) Ci podziękuje - wskazuje specjalistka.
Skoro wiemy już, że rosół jest zdrowy oraz jak przyrządzić najlepszą wersję, warto wspomnieć o osobach, które powinny ograniczyć spożycie tej pysznej zupy. Ekspertka już na wstępie podkreśla, że kluczowy jest umiar i jak cenne jest obserwowanie swojego organizmu. A jeśli pojawią się jakiekolwiek nieprzyjemne dolegliwości, to natychmiast należy skonsultować się właśnie z dietetykiem klinicznym i lekarzem.
- Rosół może okazać się wyzwaniem dla osób z nietolerancją histaminy, jeżeli po jego spożyciu pojawią się bóle głowy, świąd skóry, wysypka, bóle brzucha, biegunki, zrezygnuj z niego na jakiś czas. Jednocześnie zajmij się znalezieniem przyczyny takich objawów. Wywaru, szczególnie słonego i tłustego nie zaleca się osobom zmagającym się z dną moczową oraz kamicą nerkową. Tutaj musimy szczególnie zadbać o dietę bez kompromisów, bo chodzi o zdrowie, a nawet życie - podkreśla Paulina Szymczak.