Dania wigilijne: polskie tradycje. Jak kiedyś wyglądała Wigilia?
Wigilia to w polskiej tradycji najbardziej wzruszający wieczór w roku. Kiedy pojawia się pierwsza gwiazdka na zimowym nieboskłonie - symboliczna bliźniaczka Gwiazdy Betlejemskiej, zasiadamy w uroczystym nastroju do pięknie zastawionego stołu, na którym królują potrawy przyrządzone według przepisów ze sztambuchów poprzednich pokoleń. Jak kiedyś wyglądała Wigilia? Historia wigilijnych tradycji.
Dawne obrzędy ludowe zanikają, ale tradycyjne wigilijne potrawy są zaszyfrowanym listem wysłanym od przeszłych pokoleń. Nie zawsze rozumiemy ich symboliczne znaczenie, ale czasem zastanawiamy się, dlaczego to akurat karp a nie pstrąg, śliwki a nie wiśnie i mak muszą być żelaznym repertuarem odświętnego menu. Na wiele tych pytań znajdziesz odpowiedzi w naszym tekście.
Spis treści
Dania wigilijne: historia polskich tradycji
Dwanaście potraw na Wigilię? Niekoniecznie!
W staropolskiej tradycji liczba postnych potraw wigilijnych musiała być nieparzysta w przeciwieństwie do osób zasiadających przy stole, która zawsze musiała być parzysta, bo inaczej choroba mogła zawitać w rodzinie.
Tu również obowiązywała tradycja klasowa. Gospodarz spożywał siedem, szlachcic zagrodowy – dziewięć, a zamożny magnat – trzynaście potraw. Nieparzyste potrawy były wróżbą zdrowia, dobrobytu, a przede wszystkim urodzaju na polach i w sadach. Skąd więc ta magiczna dwunastka?
W domach osób zamożnych w wigilijny wieczór ku radości współczesnych dietetyków kosztowano dwunastu potraw z ryb, które symbolizowały każdego z Apostołów. Ale nasi przodkowie nie musieli spożywać rekina czy halibuta z dalekich mórz, wystarczyło, że przyrządzono smażonego karpia w sosie migdałowym, śledzia marynowanego lub w miodowym sosie, sandacza w grzybach, dzwonkach lub chrzanie...
Karp królem wigilijnego stołu
Dlaczego? Już w starożytnych Chinach był symbolem szczęścia, we Włoszech – afrodyzjakiem, a na dawnych ziemiach polskich przede wszystkim jako ryba długowieczna wróżył szansę na pogodną starość.
Łuska z tej wigilijnej ryby noszona w portfelu przyciągała dobrobyt jej właścicielowi do następnych świąt, a niezamężnej kobiecie powieszona w czerwonym woreczku na drzwiach wpraszała do domu szczęśliwą miłość.
Groch z kapustą, magia maku i słodycz miodu
Każdy region dawnej Polski miał swoje tradycyjne potrawy wigilijne, ale ich składniki były podobne. Na Pomorzu i w Poznańskiem spożywano kluski z makiem, ale już na Kresach – kutię i łazanki także z ziarenkami nasennej rośliny.
Tradycyjne zupy to były barszcz z uszkami i grzybowa ze śledziem, a na deser kompot z owoców, w którym zawsze królowały suszone śliwki.
Wigilijne ciasteczka to przede wszystkim pierniki w których została zaklęta cała słodycz miodu. Kiedy pieczemy je razem z naszymi dziećmi na pewno nie wiemy, że w dworkach szlacheckich była to przede wszystkim przekąska do nalewek, bo choć post w Wigilię obowiązywał, to już prohibicja jak choćby na Mazowszu i Podhalu – niekoniecznie.
Każdy z tych składników miał nie tylko pysznie smakować ale także przywołać zdrowie i dobrobyt dla domowników spożywających wigilijne potrawy.
Polska Wigilia zawsze rozpoczyna się łamaniem opłatka
Oprócz symbolu pojednania, zgody i wybaczenia win, przełamywanie się opłatkiem wróżyło dostatek chleba w rodzinie. Kulebiaki, groch, kapusta, bigos często pojawiały się obok rybnych zup i potraw na świątecznych stołach. Nieprzypadkowo. Groch miał chronić przed świerzbem, a kapusta, (co zresztą udowodniły współczesne badania naukowców niemieckich) symbolizowała dobrą płodność i wigor w alkowie małżeńskiej.
Mak tak często goszczący w tradycyjnych daniach także miał sprawiać, że domownikom i zwierzętom służba boża nie jawiła się jako przykry obowiązek. Ale także tajemnicza moc maku miała zapewniać przypływ pieniędzy i dobrobytu.
Wierzono w to mocno, dlatego też nie tylko spożywano potencjalne makowe złoto w kutii lub łamańcach, ale także rozsypywano go w izbach. Natomiast grzybki w zupach były świadectwem tradycji i mądrości oraz dobrej pamięci.
Dzielenie się opłatkiem ze zwierzętami
Przed udaniem się na pasterkę, a po wieczerzy wigilijnej gospodarz łamał opłatek i pozostawione jedzenie na tyle części, ile posiadał hodowlanych zwierząt. Najpierw dziękował koniom za trud pracy na roli.
Dostawały także one bób, aby kraśniały większą urodą, krowy częstowano ciastem aby dawały smaczne mleko, a kury dostawały groch aby niosły jajek tyle, ile ziarenek zjadły.
Dalsza część tekstu po filmie:
W dawnych wiekach wierzono, że w tę szczególną noc wielkiej nadziei niebo łączy się z ziemią, a duchy ukochanych osób znowu pojawiają się obok ich bliskich aby choć przez chwilkę nacieszyć się ciepłem rodzinnym. To dlatego w staropolskich dworkach i zagrodach pozostawiano dodatkowy talerz dla samotnego wędrowca, a także o północy rozmawiano ze zwierzętami, szczególnie z ptactwem i bydłem, bo wierzono, że czasami to właśnie w przypadkowych podróżnych i braciach mniejszych objawiają się dusze przodków.
Sprawdź też: Rosyjskie tradycje, czyli jak przyrządzić kulebiak na Wigilię
Staropolskie wierzenia ludowe nie uwzględniały kaprysów niejadków przy wigilijnym stole
Każdy musiał skosztować choćby odrobinkę potrawy znajdującej się na wigilijnym stole, bo inaczej groził mu głód. Ale nie wolno było się obżerać, trzeba było zostawić spore resztki dla zwierząt gospodarskich.
Jednym słowem: postna, urozmaicona i cechująca się umiarkowanym spożyciem Wigilia nawet w oczach najbardziej wymagających dietetyków może uchodzić nie tylko za piękną polską tradycję, ale także za zdrową biesiadę.
Czytaj też:
- Przygotowania do świąt Bożego Narodzenia: jak to zrobić i nie zwariować? Poradnik świąteczny
- Wigilia - co możesz jeść w święta, jeśli jesteś w ciąży lub karmisz piersią?
- Święta to czas refleksji, a nie egzamin na perfekcyjną panią domu
W dawnych czasach wiele cierpienia doznawali ludzie z powodów stomatologicznych. Nic dziwnego, że w najważniejszy dzień roku starali się temu zapobiec w rytualny sposób. Już o poranku przecierano czosnkiem zęby, co miało zapobiegać chorobom dziąseł.
Orzechy w potrawach miały zapewniać zdrowe zęby. A jabłka spożywane w kompotach ochraniały przed bólami gardła. Niekwestionowaną królową kompotów deserowych była suszona śliwka. Nie wiadomo , czy sprawił to jej fioletowy blask czy też walory zdrowotne, ale naszym przodkom kojarzyła się przede wszystkim z długim i pogodnym życiem.
Natomiast miód goszczący w piernikach lub kutii stanowił staropolskie panaceum na zimową depresję. Spożywano go też w poranek wigilijny, bo wyganiał biedę z domowej spiżarni w następnych dwunastu miesiącach. Był symbolem nadziei, miał pomagać smakoszom w osładzaniu trudów dnia codziennego.
miesięcznik "Zdrowie"