Ekspertka ostro o czekoladzie znanej marki. "Robienie z konsumentów debili"
Miłośnicy czekolady chętnie próbują nowych smaków. A kiedy w grę wchodzi produkt, a w dodatku sugerujący, że w składzie ma coś nietypowego i zdrowego, to szansa na zakup wzrasta. Okazuje się jednak, że informacja zawarta na opakowaniu i rzeczywistość niekoniecznie są spójne. Dr Anna Makowska komentuje pewien produkt.
Producenci słodkości prześcigają się w pomysłach na nowatorskie smaki, nadzienia, kompozycje. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że czasem chęć zwrócenia uwagi na produkt może wprowadzać w błąd. Dr Anna Makowska, farmaceutka, dietetyczka i pedagog weryfikuje skład tego, co kupujemy. Tym razem pod lupę wzięła nietypową czekoladę.
Ile marchewki w czekoladzie? Dietetyczka nie kryje wzburzenia
Założycielka fundacji “Samo się nie zrobi”, której celem ma być zmiana nawyków żywieniowych obecnych w przedszkolach i żłobkach, zwróciła uwagę na pewną czekoladę. Produkt słynnej marki Wawel, zamieścił na opakowaniu postać króliczka trzymającego marchewkę, co zdecydowanie może przyciągać wzrok dzieci udających się z rodzicem na zakupy.
W dodatku czekoladę nazwano mianem “marchewkowej”, a to z kolei może sugerować, że jest rodzaj nieco zdrowszego smakołyku, nawiązując w sposób skojarzeniowy do ciast marchewkowych, po które sięgają osoby unikające bardzo kalorycznych deserów. To jednak nie wszystko. Dr Anna Makowska, która w mediach społecznościowych zwraca uwagę na skład różnych produktów, skomentowała wspomnianą czekoladę.
- Nie bawi mnie robienie z konsumentów debili - skomentowała dosadnie.
Specjalistka, analizując skład, wskazała, że w marchewkowej czekoladzie jest zaledwie 0,5 grama suszonej marchwi na 100 g produktu. A zatem w jednej tabliczce nie ma więcej niż 0,5% marchewki. Dietetyczka informuje, że to zaledwie szczypta, a zatem nazwa średnio pasuje do okoliczności.
Marchewkowa czekolada Wawel. Co na to producent?
Doktor nauk farmaceutycznych, Anna Makowska zwróciła także uwagę na fakt, że we wspomnianej czekoladzie dodano shea, zamiast wyprodukować tabliczkę, korzystając wyłącznie z tłuszczu kakaowego. Specjalistka jest oburzona tym, że tak wytworzone słodycze otrzymały opisaną wyżej etykietę.
Poprosiliśmy producenta o komentarz w ww. sprawie, pytając, czy w związku z opisanym składem czekolada nie powinna np. nosić nazwy "z marchewką"? Poniżej cytujemy fragment otrzymanej odpowiedzi.
- [...] pragniemy zauważyć, że etykieta Czekolady Marchewkowej z tegorocznej limitowanej oferty wiosennej naszych słodyczy jest w pełni zgodna z przepisami prawa europejskiego. Jej marketingowa nazwa, stanowiąca określenie fantazyjne, odnosisię do smaku nadzienia, które zwłaszcza w towarzystwie czekolady, przypomina smak ciasta marchewkowego.
Nasza wiosenna Czekolada Marchewkowa, której pełna technologiczna nazwa to „czekolada z nadzieniem marchewkowym i orzeszkami arachidowymi” zawiera m.in. suszoną marchew i naturalny aromat marchwiowy. Już niewielkie ilości tych składników gwarantują pożądany smak. Wszystkie składniki ww. czekolady są oczywiście w klarowny sposób podane na etykiecie.
Postać króliczka, która jest widoczna na opakowaniu, to część kreacji wizualnej wszystkich produktów z naszej tegorocznej oferty wiosennej i pojawia się także na innych czekoladach dostępnych w naszej ofercie, nie tylko na tej. Z kolei tłuszcz shea, który zdaniem pani Makowskiej nie powinien znajdować się w czekoladzie, jest zgodnie z naszym doświadczeniem bardzo cenionym technologicznie, szeroko stosowanym, przebadanym i stabilnym tłuszczem roślinnym, dopuszczonym do użycia w branży cukierniczej, powszechnie spotykanym w czekoladach.
Tłuszcz kakaowy, a więc pochodzący z jednego z najdroższych dzisiaj surowców spożywczych, jest najbardziej pożądanym, ale nie jedynym tłuszczem, który może występować w dobrej jakości czekoladzie - wskazuje Wawel SA.