Wrzosek skomentował skład popularnego pasztetu. “Ta karma dla psa ma więcej mięsa”
Nawyki żywieniowe sprawiają, że idąc na zakupy, omijamy różne półki i szukamy tych produktów, które lubimy i często kupujemy. Dietetyk kliniczny, Michał Wrzosek analizuje skład żywności, wskazując, z czego lepiej zrezygnować. Tym razem przyjrzał się nie tylko popularnym pasztetom, ale kilku innym produktom dostępnym w Biedronce.
Pasztet to może być całkiem zdrowe i dobre rozwiązanie, o ile jego skład nie pozostawia wiele do życzenia. Jak w przypadku różnych produktów, najlepszy jest ten wykonany samodzielnie, ale jeśli już nie mamy czasu na pieczenie i gotowanie, to chociaż przeczytajmy skład. Okazuje się, że zawartość opakowania może nieźle zaskoczyć.
Michał Wrzosek komentuje skład pasztetu. Czy warto go kupić?
O gustach się nie dyskutuje, ale o nawykach żywieniowych zdecydowanie warto. Codzienne wybory kształtują nasze zdrowie i wpływają na samopoczucie, a dotyczy to także jedzenia. Dietetyk kliniczny, Michał Wrzosek często udaje się do Biedronki lub Lidla i sprawdza, co warto wrzucić do koszyka, a czego lepiej unikać.
- Uwierzcie mi, ja naprawdę nie mam dużych oczekiwań co do pasztetu, ale ten to jest przegięcie. Na pierwszym miejscu w składzie mamy tutaj wodę, a potem mięso oddzielane mechanicznie i tylko 17% tego mięsa - wskazuje Wrzosek opisując popularny pasztet sprzedawany w niewielkich opakowaniach.
Ekspert wskazał, że w składzie jest jeszcze tłuszcz wieprzowy, a to oznacza, że podstawowe trzy składniki to woda, niewielka ilość mięsa i tłuszcz. Zaznaczył, że choć woda sama w sobie nie jest złym dodatkiem, to z pewnością nie powinna lądować w produktach, w których oczekuje się głównie mięsa. To jednak nie wszystko. Dietetyk sięgnął po kolejny tego typu produkt i nie krył zdziwienia.
- A teraz będzie coś mocnego. Ta karma dla psa ma więcej mięsa, niż ten pasztet - skomentował Wrzosek, pokazując kolejny pasztet z żółtym wieczkiem, na którym widniał dodatek papryki.
Nie tylko pasztet. Dietetyk wskazuje najgorsze produkty w Biedronce
Wrzosek wskazuje, że 90% jego obserwatorów robi zakupy w Lidlu i Biedronce, dlatego on właśnie tam sprawdza, co znajduje się na półkach i czego lepiej nie kupować. Tym razem oberwało się Biedronce, a na liście sporo popularnych produktów.
Jako pierwszą omówił przyprawę w proszku. Na opakowaniu widniało sporo warzyw, więc konsument może mieć wrażenie, że sięga po coś zdrowego. Niekoniecznie. Dietetyk spojrzał na skład i okazało się, że na pierwszym miejscu jest sól, a suszonych warzyw jest zaledwie 15%.
A to oznacza, że na 100 g przyprawy jest aż 70 g soli, a to bardzo dużo. Przypominamy, że spożywanie nadmiaru soli wiąże się między innymi z nadciśnieniem tętniczym.
Kolejnym skrytykowanym przez Wrzoska produktem są zupki typu instant. W składzie na pierwszym miejscu jest makaron olejem palmowym, dodatkowo znajdują się tam wzmacniacze smaku, tłuszcz kurzy. A to oznacza, że za ponad 4 złote nie zjadamy nic wartościowego, więc lepiej sięgnąć choćby po kefir, czy “śledzika na raz”.
Na liście najgorszych produktów Wrzosek wymienił m.in. jedną z sałatek, która miała aż 13 linijek składu, określony rodzaj wędliny z dodatkiem azotynu sodu, czy najgorsze parówki, które jego zdaniem nie powinny być dopuszczone do sprzedaży.