Które suplementy są przereklamowane? Dietetyczka kliniczna: Chwytliwy marketing
Rynek suplementów w Polsce wciąż mocno się rozwija, jednak jak wskazuje Główny Inspektorat Sanitarny, ani w naszym kraju, ani w innym państwie Unii Europejskiej suplementów diety się nie bada. A to oznacza, że łatwo w paść w pułapkę i kupić coś, co nie dość, że nie zostało przebadane, to jeszcze pod kątem skuteczności nie posiada solidnego poparcia w badaniach naukowych. Dietetyczka kliniczna i psychodietetyczka, Paulina Szymczak wskazuje, na jakie suplementy mają sens, a na co nie wydawać pieniędzy.

Wiele osób zaczyna dzień od śniadania a tuż po nim od łykania garstki kolorowych suplementów. Jedna tabletka na włosy, inna na skórę, jeszcze inna na odporność a ostatnia na przyspieszanie odchudzania. Eksperci często zwracają uwagę na to, że takie zwyczaje są próbą poprawy stanu zdrowia bez konieczności zaangażowania, a to sprawia, że nie tylko nie zmieniamy nawyków na zdrowsze, ale także narażamy się na poważne konsekwencje.
Czy suplementy mogą szkodzić zdrowiu?
Mamy skłonność do traktowania suplementów diety jak senolityków, czyli substancji opóźniających procesy starzenia. Natomiast tego rodzaju działanie jest nie tylko trafione jak kulą w płot, ale przede wszystkim może poważnie zaszkodzić zdrowiu.
W grę wchodzi zaniechanie zmiany nawyków na zdrowsze, czy groźne powikłania na skutek interakcji z innymi lekami, co nie raz kończy się nawet zgonem. Problem polega nie tylko na tym, że duża część produktów dostępnych na rynku nie została przebadana, ale też na tym, że nie mamy wiedzy na temat działania suplementów.
Przykładowo kiedy ktoś przyjmuje leki przeciwkrzepliwe, ale z powodu dolegliwości układu moczowego decyduje się przyjmować suplementy diety w postaci żurawiny, to nie wie, że w ten sposób zwiększa ryzyko krwawień. Wszystko za sprawą silnych interakcji pomiędzy lekiem, którego działanie utrzymuje się w organizmie i przyjętym suplementem.
Co więcej, nawet picie dziurawca, czy sięganie po suplement z nim w roli głównej, zamiast pomóc wątrobie może ją uszkodzić, o czym przypominał podczas X. Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach prof. dr. hab. n. med. Jarosław Woroń, specjalista ds. farmakologii klinicznej.
Specjalista dodał, że nawet 60% pacjentów onkologicznych leczonych terapiami biologicznymi sięga po suplementy, w celu poprawy wyników. Niestety później często okazuje się, że osoby te nie mogą kontynuować leczenia, bo w organizmie doszło do występowania toksyczności.
A zatem krótko mówiąc, łykanie suplementów na własną rękę bez konsultacji z dietetykiem to fatalny pomysł, ryzyko dla zdrowia i strata niemałych pieniędzy.
Które suplementy są przereklamowane?
Paulina Szymczak, dietetyczka kliniczna i psychodietetyczka zwraca uwagę na fakt, że wśród suplementów, które cieszą się dużą popularnością, nie brakuje takich, które w rzeczywistości są zbędne lub przereklamowane.
W szczególności jeśli nie ma wyraźnych wskazań do ich stosowania. Okazuje się, że mowa o bardzo popularnych produktach, których kupowanie nie ma sensu, a co więcej może zaszkodzić zdrowiu jeśli przyjmujemy je na własną rękę.
Dobrym przykładem są witaminy z grupy B, które przy dobrze zbilansowanej diecie, zawierającej pełnoziarniste produkty, mięso, jaja, nabiał, warzywa i orzechy, są dostarczane w wystarczających ilościach. Wyjątkiem jest witamina B12, której suplementacja jest konieczna u osób na diecie wegańskiej, u seniorów i tych z zaburzeniami wchłaniania
- komentuje specjalistka.
Dietetyczka dodaje, że ryzyko niedoborów wzrasta również podczas stosowania restrykcyjnych diet odchudzających lub eliminujących wiele grup produktów. W takich przypadkach warto skonsultować się ze specjalistą.
Kolejna na liście jest witamina C, bo choć jak wiemy, jest szczególnie istotna w kontekście wzmacniania odporności, to jednak nie ma sensu przyjmować jej w nadmiarze.
Witamina C nie działa w sposób spektakularny, jak często sugerują hasła reklamowe. Jej nadmiar jest usuwany z moczem, a przy codziennym spożyciu warzyw i owoców takich jak papryka, natka pietruszki, truskawki, cytrusy, kiszonki czy brokuły – niedobór jest mało prawdopodobny
- wyjaśnia Paulina Szymczak.
Specjalistka dodaje, że jeśli chodzi o wspomniane niedobory, to wyjątek mogą stanowić osoby, które spożywają bardzo mało warzyw i owoców, stosują dietę eliminacyjną lub palą papierosy. W takich przypadkach warto się przyjrzeć poziomowi spożycia i zmienić dotychczasowy model żywienia oraz ewentualnie włączyć suplementację.
Czy warto suplementować witaminę A i E, jeśli nie mam niedoborów?
Wbrew pozorom takie pytanie zadaje sobie wiele osób, bo w reklamach nie brakuje treści nawiązujących do tego, że witamina E i A to witaminy młodości. Poprawiają wygląd skóry i można wręcz zapomnieć o zmarszczkach. Jednak czy na pewno powinniśmy sięgać po taki suplement, czy lek bez konsultacji z lekarzem bądź dietetykiem? Paulina Szymczak nie pozostawia cienia wątpliwości.
- Witaminy A i E są niezbędne dla organizmu, jednak ich suplementacja bez nadzoru może prowadzić do groźnych dla zdrowia konsekwencji. Są to witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, a ich nadmiar kumuluje się w organizmie. Wystarczające ilości witaminy A można znaleźć w marchewce, dyni, batatach, jajach czy wątróbce, natomiast witamina E obecna jest m.in. w olejach roślinnych, orzechach i nasionach. U osób zdrowych, bez problemów z wchłanianiem tłuszczów, dobrze skomponowana dieta pokrywa zapotrzebowanie na te witaminy - wyjaśnia.

Czy warto brać suplementy na skórę, włosy i paznokcie?
Pozostając na moment w tematyce poświęconej urodzie, warto przyjrzeć się suplementom na włosy, skórę i paznokcie. Dietetyczka wskazuje, że za obiecującą nazwą często kryje się słaby skład.
Z pozoru brzmią atrakcyjnie, ale często zawierają niskie dawki składników aktywnych, nieoptymalne formy i zbyt ogólny skład, by przynieść zauważalne efekty. Zamiast sięgać po tego typu gotowe mieszanki, lepiej zadbać o podstawy: odpowiednią dietę, nawodnienie, sen i regenerację. Jeśli potrzeba, można wprowadzić konkretne składniki wspierające urodę, takie jak cynk, biotyna czy kolagen – ale w dobrze dobranej, przyswajalnej formie
podkreśla.
Paulina Szymczak odniosła się również do popularnych multisuplementów. Jak wskazuje, choć dla wielu osób taka forma wydaje się być atrakcyjna i stanowić wygodne rozwiązanie, to jednak kupowanie tego rodzaju produktów może okazać się stratą pieniędzy.
- Najczęściej zawierają wiele składników w zbyt małych ilościach, by miały realny wpływ na organizm, a czasem także substancje, których w danym momencie wcale nie potrzebujesz. Znacznie lepiej sprawdzają się pojedyncze, celowane preparaty, dobrane indywidualnie na podstawie wyników badań lub realnych objawów niedoboru - komentuje.
Czy suplementy mogą przyspieszyć metabolizm?
Czas na wisienkę na torcie, a mianowicie wszelkiego rodzaju suplementy, które szumnie zapewniają przyspieszenie odchudzania. Oczywiście, warto także rzucić okiem na preparaty typu “detoks”, których zadaniem jest oczyszczanie organizmu z toksyn.
- To przede wszystkim chwytliwy marketing, niepoparty rzetelnymi badaniami. Nie zastąpią zbilansowanej diety, regularnego ruchu i odpowiedniego nawodnienia – a ich działanie, jeśli w ogóle występuje, ma charakter marginalny. Podobnie jest ze spalaczami tłuszczu - nie powodują one redukcji tkanki tłuszczowej bez deficytu kalorycznego, a jedynie działają pobudzająco, co może stwarzać złudzenie większej efektywności. Dodatkowo niektóre substancje aktywne zawarte w tego typu preparatach mogą obciążać układ sercowo-naczyniowy - podsumowuje Paulina Szymczak.