Odchudzanie: jak jeść na mieście, jeśli jesteś na diecie i nie chcesz przytyć
Diety wydają się proste, gdy jadasz w domu. Co jednak zrobić, gdy w czasie odchudzania zmuszona jesteś stołować się poza domem? Czy restauracje i fast foody skazują cię na powolne tycie? Na pewno nie! Czas skończyć z szukaniem wymówek. Nawet jedząc poza domem, można się odchudzać.
Na Zachodzie jest zdecydowanie łatwiej. Wiele restauracji ma w karcie dania gotowane według reguł najsłynniejszych diet. I nikogo nie dziwi prośba o podawanie osobno najbardziej kalorycznych składników, takich jak sosy do sałatek, czy żółty ser. Ale i w Polsce nie jesteś bez szans - odchudzanie i jedzenie na mieście nie wykluczają się.
Zasady odchudzania się na mieście
Wystarczy pamiętać o kilku podstawowych sprawach. Przede wszystkim przed posiłkiem zrezygnuj z dodatków, które zaostrzają apetyt. Nie pij aperitifu, lecz wodę, która wypełni żołądek i stłumi uczucie głodu. Omijaj też wielkim łukiem podawane przed posiłkiem pieczywo z dodatkami (masło, oliwy smakowe, różne dipy), które są wysokokaloryczne, a nie sprawią, że poczujesz się najedzona. Podobnie wygląda sprawa z deserem, zwłaszcza w przypadku służbowych kolacji, czy innych wieczornych wyjść. Najlepiej byłoby się zadowolić wyłącznie kawą (czasem podaje się ją z czekoladką lub ciasteczkiem), w najgorszym razie można zdecydować się na owoce (tu uwaga na zawartość cukru!).
Rujnujący wpływ na dietę ma także alkohol. Jeżeli więc nie zdecydujesz się na wersję bezalkoholową, powinnaś ograniczyć się do jednego, góra dwóch kieliszków wytrawnego wina, wypitych do dania głównego (kieliszek wina wytrawnego to ok. 80 kalorii, słodkiego – ok. 120). Zamiennie można zdecydować się na małe piwo bezalkoholowe (250 ml to 65 kalorii, wersja alkoholowa to 110 kalorii), albo kieliszek koniaku, brandy, czy grappy na zakończenie posiłku.
Co jeść poza domem w czasie odchudzania:
- Restauracja włoska
Doskonałym wyborem są grillowane owoce morza, ryby, czy mięsa. Bez sosów i tuczących dodatków to wręcz posiłek idealny. Podejrzenia mogą natomiast budzić obficie skropione oliwą grillowane warzywa. Alarm jest jednak fałszywy. Spora ich porcja to zaledwie 130-150 kalorii, można je więc zjeść z czystym sumieniem.
Jeśli natomiast kochasz makarony, powinnaś się decydować na pasty z sosami przygotowanymi na bazie pomidorów, z dodatkiem wołowiny (słynny sos bolognese), tuńczyka, czy warzyw. Za to koniecznie należy trzymać się z daleka od makaronów z sosami na bazie śmietany i z dodatkiem serów – porcja spaghetti carbonara (sos ze śmietany, jajek, boczku, czasem z dodatkiem parmezanu) to 600 – 700 kalorii. Równie kaloryczne są lasagne i cannelloni, obfitujące w beszamel i ser. - Restauracja chińska
Kuchnie azjatyckie oferują bardzo wielki wybór niskokalorycznych dań. W dodatku świeże zioła i imbir pomogą w ich trawieniu. Przede wszystkim należy unikać potraw smażonych w głębokim tłuszczu, takich jak sajgonki, kurczak, czy krewetki w cieście, albo kaczka. Chińskie zupy, nawet na bazie rosołu, nie są zbyt kaloryczne (do 200 kalorii). Doskonałym wyborem będzie też warzywne curry (300-gramowa porcja to ok. 250 kalorii, do tego porcja ryżu lub makaronu sojowego 150 – 200 kalorii). Szczególnie godne polecenia są pierożki gotowane na parze, zwłaszcza te nadziewane chudym mięsem. Trzeba tylko pamiętać o oszczędnym używaniu sosów, także sojowego (w tradycyjnym jest sporo soli). - Fast foody
W tym przypadku sytuacja jest trudna, ale nie beznadziejna. Właściwie we wszystkich sieciach pojawiły się już sałatki, mające z reguły 250-350 kalorii. Przy ich zamawianiu warto zwrócić uwagę, czy dodawany do nich kurczak jest w panierce, czy nie i w miarę możliwości wybrać wersję bez panierki. Można też się zastanowić nad rezygnacją z sosu, to zwykle ok. 50 - 100 kalorii. Do tego mały napój w wersji light, a w ramach drobnej przyjemności jogurt z owocami lub ciastko z nadzieniem jabłkowym (210 kalorii.) Lepiej byłoby natomiast zrezygnować z frytek (średnia porcja z ketchupem to ok. 365 kalorii) i kanapek (300 – 500 kalorii). - Restauracja polska
Jeśli mamy ochotę na doskonale znane nam jedzenie, najlepiej skusić się na grillowane mięso lub ryby z dodatkiem surówek lub kiszonych ogórków. Jeśli ziemniaki, to jako puree, bez masła. Doskonałym źródłem energii (idealny na lunch) jest ryż z jabłkami, nie powinnaś go wtedy jednak posypywać dodatkowo cukrem. Zdecydowanie omijaj pieczone ziemniaki (zwłaszcza że czasem przygotowuje się je w głębokim tłuszczu), mięso i ryby w panierce (która sama jest kaloryczna, a w dodatku chłonie tłuszcz), a także krokiety i naleśniki. Jeśli natomiast nie możemy oprzeć się deserowi, to najlepszy będzie sorbet (zwłaszcza jako alternatywa do tradycyjnych lodów) lub mała porcja owoców.
3 najpopularniejsze pułapki jedzenia na mieście
- Niedocenianie wielkości porcji
Na dużym talerzu nawet spora porcja wydaje się mniejsza. Naukowo dowiedziono, że zjadasz wtedy więcej. Dlatego gdy w modnej restauracji dostaniesz ogromny talerz, zastanów się, czy to co się na nim znajduje, nie jest dla ciebie zbyt dużą porcją? Jedz powoli, z przerwami. Może okazać się bowiem, że jeszcze przed końcem posiłku poczujesz sytość. Jeśli natomiast uczestniczysz w przyjęciu z bufetem, korzystaj zawsze z małych talerzy i nakładaj sobie małe porcje, z założeniem, że wybierzesz się po dokładkę. Po zjedzeniu pierwszej porcji odczekaj kwadrans. Być może okaże się, że już nie jesteś głodna? - Wpływ innych przy stole
Stwierdzono, że ludzie jedzący w grupie dostosowują się z tempem i ilością jedzenia do sąsiadów. A ponieważ zazwyczaj nie jadasz w towarzystwie chudych modelek, łatwo może się zdarzyć, że naśladując innych zjesz więcej niż zwykle. Dodatkowo miła rozmowa przy stole odwraca uwagę od tego, ile już zjadłaś. Jak z tym walczyć? Najprościej jedząc jeszcze wolniej niż zwykle, robiąc dłuższe przerwy między kęsami (wdając się w dyskusję przy stole) i pić sporo wody. W ostateczności można położyć na talerz serwetkę (co nie wygląda najlepiej, jest jednak wyjściem w sytuacjach awaryjnych), by powstrzymać się od ciągłego podjadania tego, co zostawiłaś. - Ostre kolory wzmagają apetyt
Ostre kolory (zwłaszcza czerwień), głośna, szybka muzyka, czy typowe dla wielu sieci szybkiej obsługi niewygodne krzesła, sprawiają, że nieświadomie zaczynasz jeść szybciej. Może to powodować chęć dokupienia następnej porcji, bo po pierwszej nadal czujesz głód. Pamiętaj o tym i świadomie jedz wolno, często popijając.