Już po godzinie ryż staje się trujący. Wszystko przez jeden błąd
Ryż dla wielu z nas jest najlepszą alternatywą ziemniaków. Gotuje się dość szybko, a poza tym świetnie komponuje się z zapiekankami, zupami, czy daniami na słodko. Niemniej ten niepozorny dodatek może wywołać poważne zatrucie. Wystarczy popełnić jeden prosty błąd.
W upalne dni często rezygnujemy z ciężkostrawnych dań na rzecz lekkich, prostych i szybkich w przygotowaniu potraw. W odróżnieniu od ziemniaków idealnie komponuje się także z owocami, dlatego latem chętnie sięgamy po ryż z truskawkami. Planując jednak domowe posiłki, należy bezwzględnie przestrzegać jednej prostej zasady, by nie narazić się na zatrucie pewną bakterią.
Kiedy ryż jest trujący? Unikaj tego błędu
Problem z gotowaniem ryżu polega na tym, że kiedy wrzucamy do wrzątku dwie lub trzy łyżki, to wydaje się, że jest go za mało, że nie wystarczy. Ostatecznie wsypujemy cały woreczek, a kiedy się już ugotuje, szybko przekonujemy się, że przesadziliśmy z ilością. To jednak nie jest problem, bo można wykorzystać nadwyżkę do innych dań. Ważne jednak, by nie popełniać popularnego błędu.
Chodzi o odsmażanie, odgrzewanie ugotowanego wcześniej ryżu. Wbrew pozorom to nie żaden wymysł, czy przesada, ale realne zagrożenie dla zdrowia. Chodzi o FRS, (“fried rice syndrom”), czyli syndrom smażonego ryżu. To rodzaj zatrucia pokarmowego wywołanego przez toksyczne bakterie Bacillus cereus.
A zatem, by zapobiec zatruciu, przede wszystkim nie wolno zostawiać na blacie, w garnku, czy na patelni, wcześniej ugotowanego ryżu, a później odgrzewać go i zjadać jak świeży. Już po godzinie przechowywania go w temperaturze pokojowej sprawiamy, że staje się trujący. A wspomniane bakterie nie znikają po obróbce termicznej.
Stąd jeśli po obiedzie zostanie trochę ryżu, należy go niezwłocznie przełożyć do szklanego pojemnika, zabezpieczyć folią spożywczą i wstawić do lodówki. A chcąc go zjeść, wystarczy przelać wrzątkiem, zamiast wyjmować z lodówki i czekać aż sam się zagrzeje, bo takie działanie także prowadzi do pojawienia się Bacillus cereus.
Zatrucie Bacillus cereus. Uważaj nie tylko na ryż
Choć jak w przypadku różnego rodzaju zatruć pokarmowych, ich przebieg zależy od wielu czynników, w tym poziomu namnożenia patogenu, czy odporności osoby, która go spożyła, to nie wolno lekceważyć zagrożenia.
Przykładem tego, jak niebezpieczne może być spożycie ryżu, czy makaronu ukazuje historia 20-letniego studenta z Belgii. Młody człowiek przygotował spaghetti, a piątego dnia postanowił zjeść resztki, które zostawił na kuchennym blacie. Zmarł nagle. Sekcja zwłok wykazała ostrą niewydolność wątroby oraz duże ilości bakterii Bacillus cereus.
Choć na samą myśl, spożycia posiłku przyrządzonego pięć dni wcześniej, w dodatku takiego, który nie został schowany do lodówki, raczej mamy negatywne odczucia i wydaje się oczywiste, że zjedzenie tego spaghetti musiało skończyć się zatruciem, to naukowcy wracają uwagę na istotny fakt.
Otóż nie trzeba kilku dni, by doszło do zatrucia na skutek FRS. Zdaniem specjalistów wystarczy kilka godzin, by poziom toksyczności ryżu, czy makaronu osiągnął wysokie stężenie. Na tyle duże, by przyczynić się do dotkliwych objawów żołądkowo-jelitowych, takich jak wymioty, biegunki, bóle brzucha, a nawet ostrej niewydolności wątroby i zgonu.
W dodatku w ciepłe lub upalne dni ten czas kiedy ryż po ugotowaniu nadaje się do jedzenia, ulega skróceniu. Dlatego nie jemy niczego, co nie było przechowywane w lodówce.