Zabójcze superbakterie w mięsie z kurczaka w Lidlu. Skażone 40 proc. badanych produktów
To już nie jest tylko kwestia jakości mięsa, ale bezpieczeństwa ludzi. Bakterie ESBL, zdolne do rozkładania antybiotyków, oporne na leczenie gronkowce, bakterie E. coli, szczepy Listeria monocytogenes, Salmonella - to wszystko niebezpieczne "wkładki" stwierdzone w kurczakach z Lidla. Szokujący raport "Otwartych klatek" dotyczy Polski.
O tym, jak wstrząsające warunki życia kurczaków na polskich fermach wpływają na jakość dostępnego w sprzedaży mięsa, przypominaliśmy w marcu. Nie trzeba być wrażliwym na los zwierząt, by zacząć się tym interesować, skoro potem takie mięso jemy.
Lidl Polska przekonywał nas wówczas, że sytuacja jest monitorowana i stale się poprawia. Trudno jednak uwierzyć, że podejmowane działania faktycznie przynoszą efekty, skoro najnowszy raport przebadanego mięsa w Lidlu wskazuje na zupełnie coś innego.
- Sytuacja taka stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia konsumentów – komentuje wyniki badań prof. dr hab. Waleria Hryniewicz, twórczyni Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków.
Mięso kurczaka z Lidla - w 40% próbek były "superbakterie"
Najnowszy raport Stowarzyszenia Otwarte Klatki dotyczy jakości mięsa sprzedawanego w Lidlu, w marcu tego roku.
Na zlecenie stowarzyszenia, 30 próbek mięsa z kurczaka marki własnej Lidla ("Rzeźnik"), kupionego 6.03.2024 r. w Krakowie, Warszawie i Gdańsku, poddano wnikliwej analizie laboratoryjnej.
Próbki badano pod kątem występowania tzw. superbakterii, czyli patogenów opornych na działanie wielu różnych antybiotyków.
Antybiotykooporność to obecnie jedno z największych zagrożeń dla zdrowia ludzkości, nazywane "cichą epidemią XXI wieku”. Codziennie z tego powodu umiera sto osób w Europie, a sytuacja się nie poprawia. Wręcz przeciwnie - superbakterie to już nie jest problem tylko szpitali i ludzi przewlekle chorych, ale zagrażają powszechnie.
W 40% zbadanych próbek wykryto superbakterie, czyli bakterie oporne na działanie wielu antybiotyków.
Te bakterie wykryto w kurczakach z Lidla
Analogiczne badania przeprowadzono równocześnie w 5 krajach Europy (w Polsce, Wielkiej Brytanii, Włoszech, Niemczech i w Hiszpanii). Ich wyniki wszędzie są zatrważające.
Aktywne superbakterie wykryto w 40% próbek, czyli częściej niż w co trzecim opakowaniu z polskich sklepów Lidla.
Badania potwierdziły obecność:
- szczepów bakterii ESBL, czyli bakterii wytwarzających enzymy rozkładające antybiotyki beta-laktamowe)
- MRSA, czyli szczepów gronkowca złocistego opornego na metycylinę
- Enterokoki (80 proc. próbek)
- bakterii E. coli (40 proc.)
- Campylobacter (27 proc.)
- szczepów Listeria monocytogenes (23 proc.)
- Salmonelli (7 proc.).
Ekspertka o mięsie kurczaków z Lidla: "Zagrożenie dla zdrowia"
– Przedstawione wyniki mikrobiologiczne są wysoce niepokojące. Pokazały obecność wielu gatunków bakterii w badanych próbkach, nie tylko odpowiedzialnych za zakażenia i zatrucia pokarmowe, ale także wykazujące wieloantybiotykooporność. Sytuacja taka stanowi poważne zagrożenie dla zdrowia konsumentów – komentuje prof. dr hab. Waleria Hryniewicz, twórczyni Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków.
Tej sytuacji nie da się wytłumaczyć w żaden sposób. To nie jest żadna norma - przekonuje ekspertka.
– Ujawnione w badaniu gatunki bakteryjne i mechanizmy oporności nie mają prawa znaleźć się w hodowli, a także mięsie przeznaczonym do konsumpcji. Wyniki tych badań wskazują na konieczność lepszego nadzoru i poprawy warunków hodowli kurcząt.
Nie tylko zatrucia - to ci grozi po zjedzeniu takiego mięsa
Przeniesienie niebezpiecznych bakterii na ludzi może nastąpić nie tylko wtedy, gdy jesz surowe mięso.
Skażone mogą być inne produkty w domu. Bakterie zostają przecież na desce do krojenia, kuchennym blacie, nożu, zlewie, wreszcie na naszych rękach i w lodówce, a niektóre z nich nie boją się niskich temperatur.
- Po spożyciu takich bakterii, w jelitach następuje transfer genów oporności do innych gatunków, będących naturalnymi składnikami ludzkiego mikrobiomu. Im więcej kontaktu z bakteriami opornymi na leki ma człowiek, tym więcej genów oporności na różne grupy antybiotyków jest obecnych w jego mikrobiomie - ostrzega dr n. med. Anna Kozajda z Zakładu Bezpieczeństwa Chemicznego Instytutu Medycyny Pracy imienia prof. dra med. Jerzego Nofera w Łodzi.
Czyli: realnie grozi nam antybiotykooporność, ale też trudne do wyleczenia infekcje, np. zapalenie płuc, zapalenie dróg moczowych, infekcje skóry, a nawet sepsa.
Jak zapewniają Otwarte Klatki, badane mięso pochodziło od kurczaków z typowej hodowli przemysłowej w Polsce, opartej na szybkorosnących rasach zwierząt, które trafiają do uboju w wieku zaledwie 6 tygodni.
– Nienaturalnie szybki przyrost masy ciała mocno obciąża organizmy kurcząt hodowanych na mięso. Stłoczenie panujące w kurnikach tworzy podatny grunt do rozwoju chorób oraz generuje zapotrzebowanie na antybiotyki – mówi Katarzyna Miśkiewicz ze Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
Cierpienie zwierząt jest więc bezpośrednio związane z poważnym zagrożeniem dla naszego zdrowia. Warto to sobie wreszcie uświadomić.