Warzywa i owoce są pełne chemii? Znany dietetyk to sprawdził
Spożywanie warzyw i owoców w codziennej diecie to jedna z najważniejszych zasad zdrowego odżywiania. Często jednak zastanawiamy się, czy sięgając po określony produkt, nie szkodzimy sobie poziomem pestycydów. Dietetyk, Michał Wrzosek wyjaśnia, jak to wygląda właśnie u nas.
Michał Wrzosek to dietetyk kliniczny, który swoją wiedzą dzieli się między innymi za pośrednictwem mediów społecznościowych. Tym razem specjalista skomentował kwestię spożywania warzyw i owoców, które są dostępne na naszym rynku i odniósł się do amerykańskiej rzeczywistości.
Lepiej niż w USA? Wrzosek o warzywach i owocach
Na udostępnionym nagraniu dietetyk odnosi się do dość popularnego pytania, czyli które warzywa i owoce mają najwięcej chemii. Specjalista zaznacza, że w Stanach Zjednoczonych każdego roku publikowana jest lista pod nazwą “Dirty Dozen”.
Dzięki temu konsumenci mogą sprawdzić, w których produktach występuje najwyższy poziom pestycydów. Wrzosek wskazuje, że na czele zanieczyszczonych owoców często występują truskawki, a tuż za nimi jarmuż czy szpinak.
Najmniejszy poziom zanieczyszczeń stwierdzono w awokado, kapuście, szparagach, kiwi czy arbuzie. Wrzosek zaznaczył jednak, że w Polsce jest inaczej. Ze względu na fakt, iż należymy do Unii Europejskiej, obowiązują nas inne przepisy.
Oznacza to, że nasze warzywa i owoce są podjęte dużo bardziej restrykcyjnymi zasadami hodowli i wprowadzania do sprzedaży. Dzięki temu są bezpieczne i nie tylko możemy, ale i powinniśmy po nie sięgać w trosce o nasze zdrowie.
Czy warzywa i owoce w Polsce są zdrowe? “Nieuzasadnione obawy”
Michał Wrzosek odniósł się także do ustaleń opublikowanych przez Narodowe Centrum Edukacji Żywieniowej. Podkreślił, że w pobranych 1769 próbkach warzyw i owoców w 94 proc. poziom pestycydów był na bezpiecznym poziomie, lub nie było ich wcale. Ustalenia te wynikają z restrykcyjnych zasad obowiązujących w krajach należących do Unii Europejskiej.
Jak wynika z publikacji dr hab. Pawła Strucińskiego, prof. NIZP PZH - PIB, w mediach, także tych internetowych często pojawiają się głosy, że nasza żywność jest pełna pestycydów. Ekspert zaznacza, że tego rodzaju retoryka jest nierzetelna i wywołuje poczucie zagrożenia.
- Zdarza się, że ich (współ)autorami są osoby postrzegane przez konsumentów jako profesjonaliści. Może to wywoływać bądź wzmacniać u przeciętnego konsumenta, który nie zna obowiązujących w UE rygorystycznych procedur dopuszczania pestycydów do obrotu i nadzoru nad ich właściwym stosowaniem oraz procedury ustanawiania najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości pestycydów (NDP) w żywności, nieuzasadnione obawy przed spożywaniem „naszpikowanych toksycznymi pestycydami”, „zatrutych” owoców i warzyw - wyjaśnia prof. NIZP PZH - PIB.
Specjalista zaznacza, że działania Państwowej Inspekcji Sanitarnej skupione na monitorowaniu pozostałości pestycydów w produktach spożywczych, w tym owocach i warzywach, to jedno z podstawowych zadań w zakresie systemu bezpieczeństwa żywności.
- Od kilku lat Zakład Toksykologii i Oceny Ryzyka Zdrowotnego NIZP PZH-PIB w ramach projektu Narodowego Programu Zdrowia na lata 2021-2025 finansowanego przez Ministra Zdrowia ocenia na ich podstawie potencjalne zagrożenie dla konsumentów - dodaje ekspert.